niedziela, 16 sierpnia 2015

Barwniki roślinne - ładne w płynie, brzydkie na koszulce:)

Piękny czerwony kolor uzyskaliśmy wrzucając żółte kwiaty dziurawca do octu (rada Findusa:). Tak samo postąpiliśmy z kwiatami ogórecznika, które dały kolor różowy, same będąc barwy błękitnej! Zaś zieleń miała pochodzić z łupin orzecha włoskiego zalanego wrzątkiem. Wyszło raczej coś brudno-brązowego. Wymyśliłam, że pomalujemy tym białe T-shirty (nabyte w szmateksie po 1 zł za sztukę). 

Co podobało się dzieciom najbardziej?

Rękawiczki gumowe i możliwość krojenia w nich łupin orzechowych. Nożem na desce! Rewelacja!!! (przy okazji Dziadkowi wzrosło ciśnienie, bo już widział oczyma wyobraźni odcięte palce walające się po podłodze)



 Malowanie farbami koszulek - z użyciem gąbek wyciętych w różne kształty, które miały umożliwić odciśnięcie różnych kolorowych form. Jeśli zostawimy gąbkę nasączona kolorem przez dłuższą chwilę na koszulce - uda się. Jeśli tylko krótko przyciśniemy - nie ma na to szansy.





Malowaliśmy na balkonie (żeby zapach octu ulatniał się swobodnie), pod koszulki podłożyliśmy gazety (żeby nie zabarwić podłogi na wieki), w zasięgu mieliśmy rolkę ręcznika papierowego.


Co podobało się dzieciom najmniej?

Koszulki wyszły takie:

A po wyschnięciu (nadal wionące octem) - takie.



Jak widać w obu wersjach - stworzyliśmy efektowne łachmany, wizualnie paskudne. Ciekawostką jest tu fakt, że czerwony barwnik z dziurawca zamienił się pod wpływem promieni słonecznych w barwnik żółty. Czy ma to związek z faktem, że ludzie na kuracji dziurawcowej nie powinni wystawiać się na promieniowanie słoneczne?
Po wypraniu koszulki nadal są brudnawe (efekt orzechów włoskich, które barwią bardzo silnie). nawet staranne wyprasowanie nie polepszyło ich imagu:). Mimo to Jurek jest bardzo przywiązany do swojego dzieła koszulkowego, które bardzo mu się podoba i nawet słyszeć nie chce o przerobieniu go na ściereczkę do kurzu. Może jakoś przełknę te kreację, jako piżamkę w zaciszu domowym...

P.S. Lepszy efekt uzyskujemy w dziadkowo-babcinym ogródku jedząc wiśnie, jagody i maliny oraz tarzając się po trawie. 


6 komentarzy:

  1. Eee... może jakby koszulki zagotować w tych barwnikach, to by lepiej kolorek chwycił? Bo w sumie pomysł fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idea wyjściowa była taka, żeby zrobić batik. Zrobiliśmy jednak za mało barwnika (dziurawiec rósł skąpo, a cierpliwości na oskórowanie orzechów starczyło młodzieży na ok. 12 sztuk). Idea batiku zatem upadła.

      Usuń
  2. Ups... Będziecie to jakoś ratować, czy nosić w takiej wersji? ;-)
    Nam kiedyś czerwona kapusta na koszulce dała taki efekt:
    http://bajdocja.blogspot.com/2013/07/tecza-7-fioletowy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będziemy ratować, bo dzieciarnia już przeszła do kolejnych rozrywek, które poznaje intensywnie, acz krótko. Tak mają. Jacek śpi w swojej koszulce od wczoraj, jak w piżamce. Ma 2 lata, więc protestów nie odnotowałam. Wasza kapuściana koszulka nader wdzięczna! A zostały na niej kolory po praniu? Nasze trzymają się dobrze.

      Usuń
  3. Wspaniałe lachmany! Ten styl jest teraz na topie, daj mu ją nosić na ulicę :-) wylansuje nowy trend w modzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa... Nazwiemy to "kolorami ziemi" i będziemy lansować:)

      Usuń