niedziela, 5 marca 2017

Wstęp do systematyki zwierząt

Mamy w domu mnóstwo plastikowych figurek zwierząt oraz stworów fantastycznych, przeważnie made in China, pochodzących z różnych źródeł (jajka-niespodzianki, darowizny, załączniki, zakupy w sklepie za 4 zł, naciąganie Babci, spadek po starszym koledze itd). Cichcem utylizowałam co brzydsze. Ale mimo to jest ich trochę. Wykorzystaliśmy je do celów naukowych.


Przygotowałam karteczki z zapisanymi nazwami taksonów. Dla lepszego zrozumienia idei przez Młodych kręgowce i bezkręgowce dałam w innym kolorze niż gromady kręgowców, zaś wybrane rzędy ssaków - w jeszcze innej barwie.

Karteczki rozłożyłam na podłodze tłumacząc ogólnie podział, który zawierały. Powiedziałam Młodym, że kręgowce mają kręgosłup, a bezkręgowce nie mają i na tym poprzestałam. Kwestie strunowców zataiłam, mają jeszcze na nią czas. Jak się później okazało nie było im łatwo intuicyjnie wpaść na to, czy jakieś zwierzę ma kręgosłup. Pamiętam onegdaj, że uczniowie upierali się, że wąż jednak kręgosłupa nie ma, bo taki jest giętki. Dopiero fotka szkieletu węża okazała się przekonywująca.

Tu był też moment na wspomnienie o szkielecie zewnętrznym, np. pancerzu chitynowym owadów czy roli muszli. J. zapytał też: "Jak byśmy wyglądali bez kręgosłupa?" Nieciekawie zaiste, ale tu były dłuższe rozważania, które już Wam daruję.

Potem wyjęłam karteczki z napisami: RYBY, PŁAZY, GADY, PTAKI i SSAKI. Dokładnie w tej kolejności, bo i kolejność niesie w sobie informację o przebiegu ewolucji.


Na końcu wyłożyłam karteczki z nazwami niektórych rzędów ssaków. Tylko tych, o których wiedziałam, że je mamy w naszej plastykowej zbieraninie.


Całe to wykładanie karteczek na podłogę trwało minutę mniej więcej, bo Młodzi i tak nie umieją czytać, a ta ich frakcja, która umie, odrabiała lekcje.

Teraz szybko rzucili się do ustawiania zwierząt przy odpowiednich karteczkach, domagając się, żeby im je czasem odczytać. J. już niektóre litery łapie, więc nawet sobie co nieco próbował sam odcyfrowywać, ale potem H. porzuciła odrabianie lekcji i włączyła się w czytanie i ustawianie zwierząt.

Co by sie przydało? Jeszcze podział gadów na: WĘŻE, KROKODYLE, ŻÓŁWIE, JASZCZURKI, DINOZAURY (wiem, że to umowne, ale na tym etapie wystarczające, jak sądzę). Padały też pytania, jak odróżnić gada od płaza. To nie jest takie proste, bo nie widać, że salamandra, która ma kształt jaszczurki, a jest płazem, ma delikatną, cienką skórę bez łusek - i tym się właśnie już na pierwszy rzut oka od jaszczurki różni. Opowiedziałam o tym, ale i tak salamandry nie mamy, a żaby po prostu przyjęli do wiadomości, jako płazy.

Miałam też pomysł, że Hania może posłużyć się encyklopedią (mało znany obiekt obecnie, szkoła jej jeszcze nie pokazała, że istnieją encyklopedie, a jak coś trzeba wyjaśnić biegnie się do netu), żeby ustalić, do jakiego rzędu zaliczyć mrówkojada czy zająca, ale mój pomysł się nie przyjął, a poza tym po co szukać w starodawnej encyklopedii, skoro mama i tak wie od razu.

Potem ustawialiśmy jeszcze łańcuch pokarmowy, a właściwie sieć pokarmową, co jest ideologicznie słuszniejsze. Nie wiem, dlaczego w szkole autorzy programów upierają się przy łańcuchach, skoro to zawsze są sieci pokarmowe. Pewnie dla ułatwienia, które jest de facto przekłamaniem (nawet koala nie żre wyłącznie eukaliptusa).


Następnego dnia zabawialiśmy się jeszcze w zgadywankę dotykową: do worka wrzucałam zwierzaki, a Małolaty bez podglądania zgadywały, co to za zwierzę. Dużo było przy tym śmiechu, zwłaszcza, jak wyjęli żaglowiec, ale bardzo im się
to podobało, nawet mnie i ojca rodu przetestowano.

I tyle. Zwierzaki wróciły do torby.


4 komentarze:

  1. Super!
    Jako dziecko miałam mnóóostwo plastikowych malutkich zwierzęcych figurek. Córka nie ma....

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, jeszcze to można nadrobić. Schleich tak ładnie czyści kieszeń...

    OdpowiedzUsuń