poniedziałek, 25 września 2017

O szorowaniu wanny

Gdy już nacieszymy się własną babeczką musującą w wannie (patrz poprzedni post) i woda spłynie z niej w siną dal, okazuje się, że wanna wygląda naprawdę strasznie (u nas resztki kakao i makaronu). Ale to nic! Wyprodukowaliśmy sobie własny środek do czyszczenia wanny, w dalszym ciągu na fali fascynacji mydlanej:)

Tym razem zajrzałam do książki pani Ewy Kozioł p.t.: "Wyrzuć chemię z domu" (zajrzyjcie też do bloga Autorki, który zwie się "Zielony zagonek"). A w książce zwięzła instrukcja, jak sobie zrobić własne mydło w płynie i pastę do szorowania wanny. Potrzebne są:
- szare mydło (zetrzeć na tarce z dużymi oczkami, zalać gorącą wodą)

- soda oczyszczona
- olejek eteryczny

Proporcje zgubiłam, na blogu są podane jakieś inne niż w książce, mieszam rzecz całą "na oko" do uzyskania konsystencji budyniu.




Dziecinne i mamine przyjemności z tym związane:
1) Wycieczka z Hanią do sklepu ze "zdrową żywnością" (ach, jak mi się podoba ten zwrot, uświadamiający człowieka, że cała żywność wokoło jest niezdrowa) i nabycie NATURALNYCH:) olejków eterycznych, które sobie Dziecko samo wybrało z naprawdę bogatej puli. Wąchałyśmy, porównywałyśmy ceny i wyszłyśmy z trzema zaledwie olejkami (z drzewa herbacianego, cytrynowym i wiśniowym)



2) Zakup przez internet wielkiej torby szarego mydła w granulkach (nie trzeba trzeć na tarce), taniego jak barszcz, produkcji białoruskiej. No, to nie jest za bardzo "eko" ten zakup zza wschodniej i odległej od Wrocławia granicy. Ale pokażcie mi lokalnego producenta szarego mydła, którego mogłabym ewentualnie zasilić gotówką. Brak.


Gdy paczka przybyła przeczytałam sobie skład tego szarego mydła - po raz pierwszy napisany po polsku, a nie po angielsku i z użyciem niezrozumiałych skrótów literowych. Mianowicie:
"Sole sodowe kwasów tłuszczowych pochodzących z olejów roślinnych, tłuszczów spożywczo-technicznych, tłuszczów zwierzęcych, produktów przerobu olejów roślinnych, woda, wodorotlenek sodu, chlorek sodu"


Lektura ta uświadomiła mi, że oto mam przed sobą kawałek krowy lub małej, kudłatej, mądrej kózki, którą przerobiono na mydło. Oszczędzę Wam wszystkich moich skojarzeń i przemyśleń. Zastanawiam się obecnie intensywnie czy cała reszta mydeł też w sobie ma tę krowę. Możliwe, że nie ma, za to jest dwutlenek tytanu, PEGi (które podobno nie są wcale takie straszne, jak o nich piszą) i całe stado dodatków i konserwantów. I co tu wybrać?
Na razie jednak odkładam refleksje na bok, bo mam kilogram szarego mydła w granulkach. Producent zaleca je wykorzystywać do prania.




3) Mydło w płynie zrobiłam sama, zapach nieszczególny, spotęgowany nieszczególnym zapachem olejku z drzewa herbacianego. Ale powoli się przyzwyczajam, następnym razem zrezygnuję z odkażających właściwości herbaty, na rzecz milszej opcji cytrynowej czy innej. Wszelako rzecz cała odbyła sie z użyciem wrzątku i blendera (bo nie chciałam mieć grudek), więc to sobie stworzyłam w samotności.

4) Mleczko do szorowania: Mieszanie mydła w płynie z sodą oczyszczoną odbyło się w wykonaniu chłopców na kuchennym stole. Młodszy mieszał, starszy dosypywał, ja tylko sprawdzałam konsystencję.

5) Hania wyszorowała wannę, zaś Jurek umywalkę. Niestety czasy, gdy czynność ta fascynowała moje dzieci już bezpowrotnie minęły (no, może jeszcze Jurka trochę to bawi, ale bez przesady), ale jakoś się przemogli i wyszorowali co trzeba. Po moich własnych, wcześniejszych próbach mogę śmiało powiedzieć, że specyfik ten równie skutecznie czyści wannę czy umywalkę, jak Cif czy inne mleczka. Soda jest rzeczywiście ŁAGODNYM środkiem szorującym, dlatego jeśli chcemy porządnie wyszorować jakąś powierzchnię, dobrze jest to robić szczoteczką. Wtedy efekt murowany i szybszy niż zwykłą szmatką.

6) Mydło w płynie i mleczko do szorowania trzymam w szklanych słoikach z szerokim wejściem, a więc w opakowaniach wielorazowego użytku, które nie rozkładają się z wydzielaniem nie wiadomo czego do gleby (zastanawiam się czy szkło w ogóle się rozkłada, wszak czytałam kiedyś o szklanych paciorkach znalezionych przez archeologów...). Gdy mydło się zestala wystarczy dodać troszkę wody i energicznie zamieszać.


2 komentarze:

  1. Cóż za wabiący tytuł wpisu ;-)

    Szkoda, że już nie mamy wanny.
    Dobrze, że już nie mamy wanny ;-)

    OdpowiedzUsuń