poniedziałek, 5 lutego 2018

Grzaniec dla dzieci

Bez alkoholu oczywiście. U nas również wersja ekstremalna - bez cukru. Młodzież pije dzielnie, choć bez zachwytów, które może by się objawiły, gdyby  dosypać sacharozy. Jest też wersja słodsza, alternatywna.



A dziecinnego grzańca robimy tak:

Gotujemy esencjonalny kompot z mrożonej aronii (bo mamy jej dużo). Myślę, że opcja z mrożonymi jagodami, malinami, jeżynami, porzeczkami byłaby jeszcze lepsza! Tak czy siak mają to być owoce jagodowe, ciemne, bogate we flawonoidy i inne antyoksydanty.

Do kompotu, do gotowania wrzucamy (w rozsądnych ilościach):
- mielony cynamon cejloński
- mielony kardamon
- goździki w całości
- imbir (jaki mamy)
- opcjonalnie odrobinę tartej gałki muszkatołowej
- gwiazdki anyżu, jeśli ktoś lubi (ja nie, więc nie daję)

Gotujemy 10 minut pod przykryciem, na wolnym ogniu.

Na gorąco wlewamy do szklaneczek.

Stygną.

Co jakiś czas próbujemy, czy już temperatura osiągnęła stan wypijalny.

W tym miejscu pozwoliłabym sobie na dodanie miodu, jeśli ktoś nie może inaczej. Wszelako pod wpływem temperatury większej niż 40 stopni (czyli już chłodnawe), zamienia się on w zwykły cukier i diabli biorą wszystkie jego czarowne właściwości zdrowotne. Ale aromat pozostaje, to fakt.

Zwykle gotuję wielki garnek i pijemy przez 2 dni.



P.S. Bardzo dobrze smakuje też kisiel: odcedzam owoce, a do korzennego kompotu dolewam dużo aromatycznego, słodkiego soku malinowego produkcji babciowo-dziadkowej (niech się schowają wszystkie landrynkowe herbapole). Wprowadzamy mąkę ziemniaczaną w ten sam sposób, jak przy normalnym kisielu. Po wylaniu do miseczek niektórzy spożywają kisiel ze śmietanką, inni wolą bez.



Smacznego!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz