sobota, 1 września 2018

Ćwiczenie pamięci na spacerze

Mnemotechniki to metody służące polepszeniu sprawności zapamiętywania danych. Jedna z nich przypomniała mi się zupełnie przypadkiem na spacerze po wale nadodrzańskim i od razu wprowadziliśmy ją w życie. 



Wały wzdłuż Odry to piękne miejsca na spacery o każdej porze roku. Wybrałam sie z młodzieżą na taki długi spacer wzdłuż naszej rzeki w dzielnicy Kozanów. Tej tak bardzo zalanej w czasie pamiętnej powodzi, gdyż zbudowanej przez Polaków na terenach, które Niemcy w Breslau przeznaczyli pod tereny zalewowe właśnie (przewidując, że nadmierne wezbrania wód wcześniej czy później przyjdą). Po kompletnym zalaniu Kozanowa wał przeciwpowodziowy wzmocniono i poszerzono. Ciągnie się on krawędzią Parku Zachodniego, miejscami będącego raczej lasem liściastym i mieszanym. Zatem na brak spotkań ze zwierzętami nie można narzekać.

Najpierw trafił nam się kowalik.



Potem osa chciała się zaprzyjaźnić z Jackiem chrupiącym jabłko, ale zgubiliśmy ją biegnąc.

Zatrzymaliśmy się przy pniu dębu zaatakowanego przez kozioroga dębosza, ale samych dęboszy nie było widać. Nadleciał natomiast szerszeń, który w dębie mógł sobie pomieszkiwać.



Poszliśmy dalej mijając pana z psem idących na działki.

Na dachu jednej z altanek był gołębnik (z gołębiami oczywiście), a tuż za nim, na drzewie kołysała się wiewiórka.

I tak dalej.

Mniej więcej przy tej wiewiórce poprosiłam Młodych, żeby powtórzyli po kolei nazwy wszystkich zwierząt, które spotkaliśmy na trasie spaceru. Poczynając od kowalika.

Gdy spotykaliśmy kolejne zwierzęta, zaczynaliśmy od początku wymieniać nasz szereg dodając na końcu nowo spotkane zwierzątko.

Pewnym utrudnieniem było ciągłe trafianie na gołębie oraz moment, w którym mama-biolog zapomniała języka w gębie, na widok ptaszka, którego nie umiała nazwać. Poza tym nie skupialiśmy się wyłącznie na zapamiętywaniu ciągu nazw, tylko na innych kwestiach spacerowych (zbieractwo piór, kapsli, kamyczków, podziwianie widoczków, kopanie w przydrożnej piaskownicy, konsumpcja jabłek i utyskiwanie, że za długa droga). Były to kwestie rozpraszające, ale chodziło o zapamiętanie mimo rozpraszaczy.

W sumie zapamiętaliśmy szereg gatunków zwierząt składający się z  21 nazw. Nie jest to znowu tak dużo, ale  wcale nie mało, jak na umysły rozleniwione wakacjami:)

Co pomogło w zapamiętaniu? Na pewno przypomnienie sobie trasy od samego początku. Trzeba było ją sobie zwizualizować.

A gdy chcemy przypomnieć sobie ciąg wyrazów nie związanych ze sobą? Przydatne bywają absurdalne skojarzenia ze sobą kolejnych, następujących po sobie pojęć. Np. jak zapamiętać ciąg:

królewna, rower, mucha, serce, imadło, kosiarka, chusteczka...?

Wizualizujemy sobie królewnę, jadącą na rowerze. Wpadła jej do oka mucha i królewna wystraszyła się tak, że stanęło jej serce i ścisnęło, jak w imadle. Królewna zsiadła z roweru obok porzuconej kosiarki i wyjęła chusteczkę. I tak dalej w tym stylu.

Im durniejsze tym lepiej się pamięta:)

Rok szkolny za pasem. Ciekawe jak będą Młodym wchodzić słówka angielskie?

Wreszcie wyszliśmy nad Odrę...


3 komentarze:

  1. Aniu, może wystartujecie w zawodach na liczbę słów nie związanych ze sobą. O zawodach dowiedziałam się z książki Latające świnie (http://madreksiazki.org/kategorie/nauki-spoleczne/latajace-swinie/). Tam też podany był inny sposób/wizualizacja: wybierasz miejsce, które znasz np. swoje mieszkanie i po wejściu do niego zostawiasz/ rozstawiasz rzeczy (w głowie) w konkretnych miejscach.Pozdrawiam ciepło M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tę piękną sugestię, ale w swoim mieszkaniu grałabym inaczej: zabierałabym przedmioty, z którymi walczę, mam ich za dużo, ciągle pojawiają się nowe (bo potrzebne, albo nie potrafię się im oprzeć:).

      Usuń