środa, 12 września 2018

Krótkie wycieczki we Wrocławiu i okolicach - ciąg jeszcze dalszy

Kolejna odsłona ciekawych miejsc na wycieczki rodzinne. Może się Wam przydadzą te subiektywne recenzje?

Park Pilczycki - jeśli ktoś lubi jeździć na rowerze po lesie, to coś dla niego. Spacerowanie też wchodzi w grę, bo rowerzystów nie ma zbyt wielu. Las jest wyłącznie liściasty, zaśmiecony od strony ogródków działkowych (w głębi- wcale), a wychodzi się na Odrę i Most Rędziński oraz zabytkowy Jaz Rędzin. Elementy parkowe typu ławeczki i wysypane żwirkiem ścieżki - nieznane. Dobry na krótki wypad przy ładnej pogodzie, zwłaszcza dla wielbicieli mostów.




Arboretum Wojsławice - zachwycający rozmachem ogród, o olbrzymiej powierzchni położony na terenie pagórkowatym, z sadem czereśniowym na zboczu (w czerwcu degustacja czereśni w cenie biletu). Jest fajny plac zabaw dla dzieci, jadłodajnie, sklepiki, ale przede wszystkim rośliny o jakich Wam się nie śniło, około miliona okazów. Cudowny! Niezapomniany!



Wrocław - Samolotowy Plac Zabaw i Kosmiczny Plac Zabaw - obydwa te niewielkie place zabaw położone są w dzielnicy Gądów Mały, w okolicy ul. Bajana i są stosunkowo nowymi nabytkami. I więksi, i mniejsi znajdą tu coś dla siebie. Sprzęty solidne, niebanalne, plastikowe, gumowa nawierzchnia na placu kosmicznym - na dodatek są tu również gumowe planety i cały Układ Słoneczny, a więc mamy walor edukacyjny. Nie zrobiłam zdjęć, bo zapomniałam aparatu, ale warto zobaczyć wcześniej w internecie, żeby wiedzieć, czego się spodziewać.

Rejs(ik) statkiem po Odrze - fajna sprawa. Umożliwia obejrzenie miasta z alternatywnej perspektywy. Dla Małolatów polecam dużą jednostkę, po której można chodzić i zwiedzać ją. Rejs trwający ok 50 min. z okolic Bulwaru Włostowica do Zoo i z powrotem wydaje mi się optymalny czasowo, choć są opcje dłuższe, nawet do Brzegu, oraz minimalnie krótsze.



Ślęża - to jedyna góra na płaskiej jak stół Nizinie Śląskiej. Właściwie jest to masyw z kilkoma szczytami i w nich pokładamy jeszcze nadzieję. Główny szczyt w niedzielę niehandlową jest okropnie zatłoczony. Wchodzi się nań, jakby się szło przez galerię handlową (sklepiki u podnóża i na szczycie, a jakże) w tłumie bliźnich idących na piechotę, z kijkami, wózkami i wjeżdżających (i zjeżdżających na łeb, na szyję) na rowerach, z wrzeszczącymi dziećmi, psami szczekającymi na siebie nawzajem, a na szczycie to całe towarzystwo rozsiada się i grilluje. Trochę to horrendum rekompensują widoki z wieży kościoła i sam kościół, zadbany, nawet podziemia do zwiedzania i nawet msza w niedzielę o 14.00. Jest to piękne miejsce, ale w weekend zadeptywane, zaśmiecane, a nazwa "rezerwat", która obejmuje szczyt z przyległościami, to czysta drwina. 



2 komentarze: