niedziela, 7 kwietnia 2019

Wiosenny czas obserwacji

Trwa obecnie okres bardzo intensywnych zmian w przyrodzie. Obserwować je jest bardzo łatwo, nawet pod blokiem w dużym mieście. Nie przegapcie tego z Młodymi.



Metodyka dostrzegania tych zmian jest u nas następująca. Codziennie, gdy wychodzimy przed drzwi klatki schodowej zaglądamy co się zmieniło wśród roślin przyblokowych. Zmiany są spore. Kiełkowanie widoczne niemal gołym okiem. Tam, gdzie jesienią wetknęłam cebulki widać zielone czubki. Kibicujemy - nie wiemy, czy wszystkie wyjdą.
Widoczne są też siewki drzew. Próbujemy zgadnąć z jakiego drzewa pochodzą, co jest nieoczywiste. Listki w siewce lipy nie przypominają liści lipowych.
Na trawniku zauważamy, że ciągle zakwita coś nowego.


Stokrotka - kwiat jadalny, ale bardziej wartościowe do jedzenia są listki. Szkopuł - są bardzo malutkie.

Jasnota purpurowa

Glistnik jaskółcze ziele

Krwawnik pod światło

Młoda pokrzywa
Powyższe zdjęcia zrobiło moje dziecko w ogródku niedaleko domu Babci i Dziadka.
Obserwacje kontynuujemy pod przedszkolem, gdzie nasadzono nie tylko rośliny cebulowe - choć jest ich mnóstwo i bardzo rozmaite - widać też  kwiaty na drzewach i krzewach.
Zauważcie, że wiele z nich najpierw zakwita, a dopiero potem wypuszczają liście.
Rośliny wieloletnie wsadzone w zeszłym roku też się zmieniają. Łatwo odróżnić, które liście są zeszłoroczne, a które już tegoroczne.
Gdy wreszcie noce staną się cieplejsze wszystko wystrzeli w oczach - niemal, jak pajacyk na sprężynce wyskakujący z pudełka. Przydałby się tylko deszcz.



Jeśli chodzi o zmiany w świecie zwierząt - nie każdy może mieć takie obserwatorium, jak my - wprost przed oknem na drugim pietrze. Do niedawna mogliśmy codziennie obserwować, jak sroki budują gniazdo. A srocze gniazdo ma daszek! Ptaki jednak zrezygnowały z budowy. Może dlatego, że przegoniła je wrona siwa? Może odkryły, że gałęzie wokół są suche i gniazdo nie skryje się wśród nich (tak, to nasze bolesne, zeszłoroczne odkrycie - część konarów bożodrzewu przed naszym oknem uschła).

Widać też doskonale ślady intensywnego rycia dżdżownic.

Przyjemnie budzić się słysząc śpiew ptaków.

Przyjemnie widzieć latające owady. Spójrzcie na piękne zdjęcia Krzysztofa Leśnego Mikundy.
I my mamy swój udział w dogadzaniu zapylaczom - tata zrobił w dwóch miejscach domki dla trzmieli. Mamy nadzieję, że nie za późno (powstały w ostatnich dniach marca).




Mam w pamięci taki obrazek:
Wielka betonowa ściana centrum handlowego "Magnolia".
Przy niej trawnik - trawa równo przycięta.
Wśród tej trawy pojedyncza, mała kępka koniczyny.
Kilkanaście koniczyn kwitnących.
Wśród nich jeden trzmiel pracowicie przeglądający kwiat za kwiatem.

Mam nadzieję, że i w tym roku go tam spotkamy:)

P.S. Wszystkie powyższe zdjęcia roślin do tego posta zrobiło moje dziecko swoim aparatem. W końcu, jak matka ciągle coś podziwia pod nogami i na okrągło każe patrzeć w dół na zielone - to młodzież też się wkręca. Matka posuwa się jeszcze dalej, nie tylko oglądając i komentując, ale też zrywając młodą pokrzywę i krwawnik w ogródku u dziadków.
Nie przegapcie zielonych, młodych listków z witaminami! Zmiksowane z pomarańczą,  jabłkiem i bananem smakują świetnie. A jeszcze lepiej z miodem i cynamonem.

P.S. 2. Najlepiej jednak wybrać się poza miasto. Wszystkie piękne miejsca wiosną są jeszcze piękniejsze.





4 komentarze:

  1. Taki domek dla trzmieli muszę koniecznie zrobić u siebie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, zrobiłaś mi promo - dziękuję pięknie, a jeszcze piękniej za komplement! :) Odwdzięczam się szczerą opinią - świetny wpis! Domek dla trzmieli - genialne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju - chyba Ci zrobię promo w każdym wpisie:)

    OdpowiedzUsuń