czwartek, 13 lutego 2014

Chodniczek matematyczny i wariacje na jego temat

Z książki "Matematyka dla naszych dzieci" Marka Pisarskiego zaczerpnęłam pomysł chodniczka matematycznego i zabawy z nim. Bawiłyśmy się z Hanią rozwijając jej talenta matematyczne, ale Jurek też chciał mieć swój chodniczek. No to wymyśliłam inne wersje, żeby go ucieszyć:)



Najpierw o chodniczku matematycznym w jego klasycznej formie: Nakleiłyśmy taśmę malarską papierową na podłogę. Krótko ćwiczyliśmy chodzenie po niej, jak po równoważni. Następnie Hania napisała na niej liczby od 1 do 20. Zasada zabawy jest taka: jedna z osób powinna wybrać liczbę od 1 do 20, ale nie ujawnia jej drugiej osobie. Ta druga ma ustalić, jaka to liczba. Zadaje zatem pytania typu: "Czy to więcej niż 6?", "Czy to mniej niż 3?" do momentu, aż rozwiąże zagadkę. Tata zrobił nam nawet do tego dodatkową pomoc - karteczki ze strzałkami, które położone na chodniczku ułatwiają stopniowe zawężanie ilości liczb (choć Autor sugeruje raczej zakrywanie karteczkami poszczególnych liczb, które osoba pytająca wyklucza stopniowo z całej puli).
Tak, czy siak w książce jest mnóstwo ciekawej treści na temat tej zabawy, a my odbyłyśmy kilka rund, zgadując na zmianę.Wygrywa ten, kto odgadnie tajną liczbę zadając mniej pytań niż przeciwnik.

Chodniczek kolorów
Na naklejonej na podłodze malarskiej taśmie papierowej malujemy mazakami kolorowe plamy (nadaliśmy im kształt koła odrysowując go od niemowlęcego gryzaczka).

Zadania dla małego dziecka (3-latka np.):
- połóż na każdej plamce mazak w kolorze, w jakim jest ta plamka.
- przyjrzyj się dokładnie mazakom i zamknij oczka, a potem otwórz i powiedz co się zmieniło (zamieniałam najpierw miejscami dwa sąsiadujące ze sobą mazaki, potem mazaki, które ze sobą nie sąsiadowały).
 A potem turlaliśmy mazakami po chodniczku. Gdy mazak zatrzymał się na jakimś kolorze trzeba było szybko powiedzieć nazwę przedmiotu, który ma taki kolor.



Chodniczek zwierzątek
Na taśmie malarskiej już przymocowanej do podłogi przyklejamy obrazki zwierząt.

Gra dla Starszaka: rzut 2 kostkami do gry. Po rzucie należy zsumować liczbę wyrzuconych oczek. Po kolei liczymy obrazki aż do tego, który ma numer odpowiadający wyrzuconej sumie. Należy teraz podać nazwę zwierzaka, a wtedy można sobie zdobyte punkty zapisać w tabeli. Jeśli wiemy, co zjada zwierz (czy jest roślino-, mięso- czy wszystkożerny) dopisujemy sobie jeszcze 5 punktów dodatkowo. I teraz kolej przeciwnika:) Wygrywa ten, kto zdobędzie więcej punktów.

Zadania dla Mniejszego: Pokaż zwierzątko, które ma: futerko, skrzydełka, płetwy, długie uszy, kolorowy ogon itd... Pokaż zwierzątko, którego nazwa zaczyna się na literkę m, w, k...

Gra dla dwóch osób ćwiczących liczenie: Przeciwnicy ustawiają swoje pionki (u nas lalki Lego) po przeciwnych stronach taśmy i na zmianę rzucają kostką przesuwając się o tyle pól, ile wypadnie na kostce. Gdy spotkają się na tym samym zwierzaku - remis. Gdy się miną - wygrywa ten, który przeszedł dłuższy dystans.  Pomaga to, że każde pole ma inny obrazek, gdyż ułatwia rozmowę o grze ("Jurek stał na wilku! Oszukuje!"). Zapewne na chodniczku kolorów też by się dało w to grać, ale nie próbowaliśmy.


W ten sposób podłogę w domu obkleiliśmy taśmą malarską:)

Chodniczek literek
Ta zabawa pozostała na razie w sferze pomysłów, bo wymaga pisania po podłodze, a do tego nie dojrzałam. Zaczekamy z tą wersją do pory roku, w której będzie można swobodnie zabawiać się kredą na asfalcie.
Rysujemy chodniczek literkowy (alfabet, jedna literka pod drugą, w pionie), a potem dopisujemy wyrazy do literek tworząc w ten sposób krzyżówkę. Mogą to być wyrazy zaczynające się na daną literkę, albo literka może być w środku wyrazu. Można ustalić, że wpisujemy tylko rzeczowniki, albo tylko bezokoliczniki, albo tylko imiona, czy cokolwiek, co sobie wymyślimy.

PS. Serdecznie dziękuję Autorkom blogów Bajdocja i MAMAtyka za natchnienie do intensywniejszego zajęcia się matematyką. Różnie nam to wychodzi, ale jednak COŚ się u nas w tej materii dzieje (z przerwami na chorowanie)

niedziela, 2 lutego 2014

Salon piękności "Perełka"

Hania założyła w naszej łazience salon piękności. Dałam się uczesać, posmarować sobie usta pomadką ochronną, pomalowałam sobie rzęsy bez lusterka... Posmarowano mnie też kremem i wyperfumowano. Dostałam odręcznie wykonaną wizytówkę reklamującą salon, a na drzwiach łazienkowych widnieje szyld.




Hania tak się zabawiała z ulubioną koleżanką i przeniosła tę rozrywkę na nasz grunt.
Postanowiłam wesprzeć Dziecko w działalności kosmetycznej i wyszukałam w sieci przepisy na proste naturalne kosmetyki, które można wykonać i stosować w domu.
Julka - zapraszamy Cię teraz z wizytą do Hani - tym razem możecie na mamusi i sobie przetestować  następujące kosmetyki:

Maseczka łagodząca z płatków owsianych - łagodzi podrażnienia, alergie, poparzenia słoneczne oraz stany zapalne skóry.
- zmielić płatki owsiane (dobra, zmielę)
- zalać ciepłą wodą i wymieszać, aby uzyskać papkę wygodną do nałożenia na twarz
- nałożyć na 15 minut
- zmyć letnią wodą.
Tej maseczki można także użyć jako pasty do mycia twarzy.
 (Przepis ze  Skin Philosophy)

Tonik z cytryny (źródło: Kosmetoholizm niezawodowy:)
- 4 łyżki naparu z rumianku
- 1 łyżka soku z cytryny
albo
- woda
- sok z cytryny
wymieszać w proporcji 4:1

Tym każę się wysmarować po zażyciu maseczki owsianej:)

Kąpiel do paznokci (ten i inne przepisy na Zwierciadlo.pl)
- oliwa (pół szklanki) - lekko podgrzać
- sok z połowy cytryny
Wymieszać i moczyć w mieszance paznokcie przez kwadrans

Przepis, z którym poczekamy na lato: Owocowy błyszczyk do ust

Planuję wręczyć dziewczynom przepisy, a potrzebne składniki umieścić na stole w kuchni. Niech sobie  poćwiczą czytanie ze zrozumieniem i działanie wg instrukcji.
Zdjęć nie będzie - w końcu w salonie piękności mam się relaksować, a nie biegać z aparatem:)

PS. Jednak szkoda, że nie fotografowałam. Widok wszystkich buź upapranych w płatkach owsianych - niezapomniany:))))))

sobota, 25 stycznia 2014

Kasza

Zabawa jest prosta, ale miła. Właściwie była przewidziana dla Jurka, ale i Hanka się załapała.


Potrzebne:
- lejek
- różne kasze
- szklana butelka (najlepiej ładna)
- odkurzacz:)

Najpierw wyjęliśmy z szafek różne kasze i pytałam Młodzież czy znają ich nazwy.

Potem pokazałam butelkę szklaną po dużym soku "Kubuś" i zachęciłam do wsypywania kasz do niej przez lejek (właściwie to była zachęta pro forma - chcieli od razu).

Następnie ustaliliśmy, która kasza jest najdrobniejsza, a które coraz to grubsze i zaproponowałam, że w tej kolejności je wsypiemy. (Pytanie do Młodzieży: "Dlaczego lepiej najpierw wsypać mannę, a potem pęczak, a nie odwrotnie?" pozostało bez odpowiedzi, ale potem już wiedzieli, gdy zobaczyli jak ziarenka manny wsypują się między większe ziarna i warstwy się mieszają. A my chcieliśmy mieć wyraźnie widoczne warstwy).

Nastąpiło wsypywanie i ogólny rozgardiasz połączony z rozsypywaniem.



Zamknęliśmy butlę i policzyliśmy warstwy powtarzając przy okazji nazwy kasz.  Napomknęłam też, że kasze robi się z różnych rodzajów zbóż, mianowicie: pszenicy, jęczmienia, gryki, prosa... Trzeba by jeszcze do tego wrócić, obejrzeć obrazki roślin w Internecie. (Co roku mamy okazję przejść się gdzieś w okolicy upraw zbożowych, więc Młodzi na pewno zobaczą pszenicę czy żyto, ale z gryką i prosem może już nie być tak łatwo).

Ponieważ w butli było jeszcze miejsce, a kasz brakło - zdecydowałam się włączyć ryż, wszelako to też jadalne ziarna, tylko, ze hodowane poza Polską. 


A potem potrząsałam butlą mocno i okazało się, że kasz zrobiło się jakby mniej - pojawiła się spora pusta przestrzeń w słoju. Tu nastąpiło wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. I potrząsaliśmy dalej.



Okazało się, że warstwy zaczęły się mieszać

Na wniosek Hani wydzieliłam im jeszcze trochę kasz na pokrywki po kaszowych pojemnikach i mieszali  ziarenka w różnych proporcjach.



Mieszankę pożarły gołębie za oknem.

Zawartość butli z różnymi warstwami kasz zamierzam ugotować w jednym garnku zsypując najpierw te grubsze, a potem dodając drobniejszych (Pytanie do Młodych:"Która kasza ugotuje się najszybciej? Dlaczego?"). Zjemy z masłem. Mam nadzieję, że się da:)

Jurek całkiem sprawnie odkurzył większość tego, co uroniliśmy na podłogę, delektując się zmianami ssawek. 

Przy okazji zakupów kaszowych nabyliśmy kaszę, której jeszcze nie znałam:

Inaczej wygląda zawartość torebki, a inaczej obrazek na niej. Smakuje też zupełnie inaczej niż typowa kasza gryczana, nawet nie prażona.

Bardzo smaczna!

A teraz drodzy Czytelnicy: kto bezbłędnie rozpozna, jakie kasze wsypaliśmy do butelki?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Kolory tęczy

Przy okazji malowania tęczy wydało się, że Młodzież nie ma o jej kolorach bladego pojęcia. A że w jednym z ostatnich dni grudnia za naszym oknem zajaśniała tęcza, i to podwójna, zabraliśmy się do ustalenia jej kolorystyki raz na zawsze.

Uwzględniłam t fakt, że Jurek lubi taplać się w wodzie.

Pomysł nie jest być może oryginalny, ale sprawia wiele radochy i jest prosty.

1. Kupić rolkę bibułek chińskich w różnych kolorach.

2. Na podstawie wiarygodnego obrazka tęczy Młodzież wyszukuje bibułki we właściwych kolorach i ich kawały umieszcza w szklanych pojemnikach.



3. Następnie pojemniki należy ustawić w kolejności odpowiadającej kolejności tęczowej. I tu miałam kłopot, bo Młodzież ustawiła po swojemu i przestawiać nie chciała ("JA będę wlewać wodę do fioletowego"), więc za pierwszym razem poszłam na ustępstwo. Kolejność właściwa jest taka (patrząc od góry tęczy):

czerwony
pomarańczowy
żółty
zielony
jasnoniebieski
ciemnoniebieski
fioletowy

4. Zalać bibułki wodą, zamieszać, usunąć papier i cieszyć się ładny mi kolorami.


Tutaj tęczowa zabawa bez tła z białego papieru. Uważam je jednak za przydatne.

5. Mieszać ze sobą barwy podstawowe uzyskując dopełniające, a potem mieszać wszystko ze sobą uzyskując rozmaite efekty kolorystyczne.



6. Ostatecznym efektem mieszania jest brąz.

Manewry z bibułkami i wodą były oczywiście powtarzane. Wtedy też ustawialiśmy kolory tęczy we właściwej kolejności. Właściwie postawiłam kolor czerwony na początku i fiolet na końcu, i poprosiłam Hanię, żeby próbowała sama domyślić się, jaka jest kolejność pozostałych barw. Szło jej średnio, więc podpowiedziałam jeszcze żółty i udało jej się ustawić prawidłowo.

Hanię zaciekawiła też kwestia widzenia kolorów, co Tatuś dzielnie jej wyjaśniał, a na dodatek wynalazł filmik objaśniający to zagadnienie,  który może i Wam, Drodzy Czytelnicy, się przyda.

Co zaś się tyczy eksperymentów tęczowch zajrzeć warto do poniższej książki (którą mamy w domu), bo tam można znaleźć ciekawe zabawy z tęczą i prostym objaśnieniem. Jeszcze na nas czekają szczerze powiedziawszy...

 

Uwagi organizacyjne:
Chińskie bibułki barwią sosnowy blat dość trwale. Rozlała mi się fioletowa kałuża i postała chwilkę, a zejść nie chce. Tego sobie nie róbcie!
Lepsze do zabaw będą pojemniki plastykowe i przezroczyste zarazem, niż szkło.
Zabezpieczenie brzucha dużym plastikowym śliniakiem i trzymanie co najmniej 2 ścierek w pogotowiu jest przydatne.
Dobrze jest pooglądać kolorowe roztwory pod światło, na tle okna czy żarówki. Barwy są bardzo ładne.

Tęczowego Nowego Roku życzy wszystkim Czytelnikom Frajda:)