środa, 5 września 2012

Wycieczki 1-dniowe we Wrocławiu i okolicach

Przed nami jeszcze mnóstwo pięknych weekendowych dni letnich i jesiennych. Poniżej krótka charakterystyka kilku miejsc, które już przetestowaliśmy i możemy polecić tym, którzy lubią wycieczki. I mają samochód.

Muzeum Powozów Galowice i park w Kobierzycach



- muzeum jest urządzone w pięknym budynku po spichlerzu,
- powozów, bryczek, sań i innych pojazdów w nim mnóstwo i są naprawdę piękne i ciekawe
- przewodniczka dostosowuje swoją opowieść do małolatów (Hania miała okazję przymierzyć kapelusz damy)
- bilet też jest ładny, nie zapomnijcie upomnieć się o okolicznościową pieczątkę, a pamiatkową kartkę możecie wydrukować sobie ze strony internetowej muzeum
- jeśli po/przed zwiedzaniem jesteście głodni można zjeść w muzeum (łazienka też jest piękna i czysta na dodatek!), a gdy ktoś ma własny wikt to i na zewnątrz jest duuuuże zadaszenie na wypadek deszczu
- teren jest ogrodzony, a na nim dodatkowo mały plac zabaw i łąka do wybiegania się.


Las w Kobierzycach - wiosną kwitł tu pięknie lepiężnik
Pałac w Kobierzycach
Gdy mało Wam zwiedzania, a pogoda dobra warto zajechać do Kobierzyc i zaparkować pod pałacem (siedziba władz gminy), który mieści się na obrzeżach miejscowości, przy pięknym parku przechodzącym w las. Sam urząd jest ciekawym pałacem (zerknijcie na pamiątkowe tablice), a w parku ładnie, śmieci niewiele, ławeczki, klomby i wędkarze nad stawkiem. Dwa kroki do lasu, jest gdzie pospacerować.



Pawłowice
- niedawno założony ogród dendrologiczny (wstęp wolny!) jest własnością Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
- jest tu pomnikowy dąb i wiele pięknych starych drzew, również gatunków nietypowych dla Polski, są opisane na ciekawych tabliczkach
Glorieta nad stawem
 - jest też glorieta, a w niej nawet małe echo, dobre miejsce na popas
Lewe skrzydło pałacu jest bardzo okazałe
- przy parku piękny odnowiony pałac z mnóstwem ciekawych detali i restauracją (ale nie wiem, czy mają lody)
- za płotem stajnia, na konikach można jeździć (jak mi powiedziano - dzieci są podstawową klientelą, godzinna lekcja dla malucha kosztuje 40 zł, tego jeszcze nie testowaliśmy)
- można zabrać rowery, bo okolica obfituje w  tereny zalesione (dobrze by było mieć mapkę) i cyklistów tu sporo, pewnie mają po czym jeździć, my byliśmy na piechotę z wózkiem.



Ścieżka przyrodniczo-edukacyjna Jarnołtów - Ratyń (tutaj jej dokładny opis)





- szczerze mówiąc przeszliśmy tylko połowę, ale wierzę, że warto poznać całość, jeśli małe nóżki dadzą radę. Dla nas punktem zwrotnym okazało się Gospodarstwo Hodowlane "Kozio-lek", gdzie na prośbę Hani zainwestowaliśmy w kozie sery. Czegoś tak pysznego w życiu nie jadłam!!! (prawdę mówiąc w normalnych warunkach koziego sera nie jadam i bardzo nie lubię).
- droga polna, ale dla kół wózka w zasadzie przejezdna
- trafiliśmy na krowy, kozy, owce i konie na pastwisku w liczbie bardzo dużej
- poza tym duże przestrzenie łąkowe, trochę lasu, rzeka...

A jeszcze lepiej przed tym spacerem zajedźcie na nowe lotnisko - schody ruchome wielkie, prawie do nieba:) A gdy już wjedziecie na górę widać samoloty jak na wyciągnięcie ręki. Bardzo ładne jest to nasze lotnisko - kameralne, ale czyste, nowoczesne, bez tłoków, o ciekawej architekturze terminalu.


Pracze Odrzańskie - Humanitarium i okolice
- Humanitarium samo w sobie jest ciekawe i każdy znajdzie tam dla siebie coś ciekawego. Ci, co byli - wiedzą, a ci, co jeszcze nie byli - niech sprawdzą koniecznie.
- położone jest na terenie rozbudowującego się Kampusu Wrocławskiego Centrum Badań EIT+
- a gdy już pozwiedzacie, a pora i pogoda jeszcze dobre wybierzcie się na spacer ulicą Karczemną, aż do miejsca, gdzie Bystrzyca wpada do Odry (dobre miejsce na piknik). Jest to spory spacer, więc można podjechać Karczemną i zaparkować w miejscu, gdzie przestaje być ona drogą wyasfaltowaną (pod tablicą informującą o tym, jakie gatunki kwitnące zobaczymy w najbliższym  lesie wiosną).

Wczesną wiosną okolica wyglądała tak. Teraz pewnie inaczej - lepiej:)

W planach mamy Zamek Topacz i  znajdujące się w nim Muzeum Motoryzacji!


sobota, 1 września 2012

Sezon na kwiaty...

...jeszcze w pełni, więc zanim się skończy działamy intensywnie na polu bukietotwórczym. Szczerze mówiąc mama złapała bakcyla robienia bukietów z zielska, a Córka czasem mnie nawet wspiera.

Bukiet pod kolor paznokci:



Bukiet z traw (jedyna nie-trawa: nawłoć działała ożywczo i wypełniająco):



Tu warto dziecku powiedzieć, jak odróżnić trawy od innych roślin. Ich kwiaty są niepozorne: małe, niekolorowe, nie pachną, żadnego słodkiego nektaru. A to dlatego, że nie muszą zabiegać o pszczoły i inne przenoszące pyłek stworzenia. Bo pyłek przynosi im wiatr. A po co ten pyłek? Oooo - no to już dłuższa odpowiedź, którą musicie dostosować do wieku i wiedzy swojego dziecka. Nasza przedszkolaczka wie, że pyłek jest potrzebny, aby w miejscu kwiatu wytworzył się owoc. Bez pyłku ani rusz! A w owocu w środku (albo i nie, vide truskawka) są nasionka. A z nasionek.... itd.
 
Bukiet monotematyczny, ze stokrotek uratowanych spod kosiarki.



Bukiet z zielska rosnącego na okolicznym nieużytku.


 
Można sobie też zmontować bukiet z liści, albo w szklane naczynie pełne wody wrzucić same "główki" kwiatowe...
I wianek lub bransoletka...
A w zeszłym roku robiłyśmy bukiety wbijane w jabłko:)

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przy okazji nauczyć się kilku nazw roślin. Większość z nich ma jakieś ciekawe właściwości lecznicze czy kosmetyczne, wiele pięknie pachnie (powąchajcie palce po roztarciu liścia, uwaga, nie wkładać ich potem do oka!)

Istotną kwestią jest technika zbioru. Wiele roślin ma łodygi tak twarde, że dla Malucha trudne do zerwania. Trawy można łamać w miejscach, gdzie są węzły łodyg, takie "kolanka". Inne oporne próbować wykręcać metodą "na korbkę" (dwie części łodygi dziecko bierze w dłonie i kręci nimi, jak korbką, co wymaga sporej energii), niektóre twarde z pozoru łodygi (np. wrotyczu) nieźle się łamią. Używałyśmy też nożyczek. mamusia też jest niezłym ścinaczem ("mamo, urwij mi tutaj").

Bardzo miło zbiera się kwiaty grupowo:) Wtedy można zrobić naprawdę wielgachne bukiety! Można się nawet w nich schować...


I nie mówcie, że zbieranie kwiatów to zajęcie niemęskie, wręcz przeciwnie, mężczyźni mogą się przy zbiorze bukietów wykazać. Wystarczy wspomnieć choćby pana Toliboskiego w "Nocach i dniach"...

Można też kwiaty oczywiście jadać, ale to już inna historia...

wtorek, 28 sierpnia 2012

Winnica Tatusia

Winnica to może zbyt szumne sformułowanie, ale na obrazku widać, że Tata Hani nie próżnuje tego lata i już dwa piękne rzędy winogron stoją dumnie na działce.



A co ma robić dziecko, którego tato jest wiecznie zajęty przy swoim hobby i jeszcze wciąga w nie mamę? Dostosować się, nie ma rady.

Pokazaliśmy zatem Hani:
- jak  fajnie jest ciąć sekatorem ("Już umiem! Cięliśmy już z Wiktorem!" - starszym kuzynem).
- jak miło jest kopać łopatą ("Ty już kopałaś 6 razy, teraz moja kolej!")
- jak cudownie jest grabić ("Tylko ty ciągle grabisz i grabisz, a ja nie mogę!")
- kosić kosiarką ("Jurek wsiadaj na kosiarę! Będziemy sobie jeździć!")
- plewić ( "A masz ty wstrętna pokrzywo!" + uderzenie motyką)
a następnie zbierać plony swej pracy ("Błeee, jeszcze kwaśne, ja jem tylko te ze szklarni")

Ponadto Babcia wykorzystuje wnuki do innych ciężkich prac ogrodowych - zbioru śliwek czy łuskania cebuli:) I tylko przez przypadek wnuki kochane pomieszały Babci 2 rodzaje czosnku, tak, że teraz za nic w świecie nie odróżnisz, który jest który.

Niech żyje ogród!!!

sobota, 11 sierpnia 2012

Plastikowe zakrętki, nakrętki, pokrywki...

W przedszkolu Hani trwa stale zbiórka plastikowych zakrętek (z małą przerwą wakacyjną). Ich sprzedaż wspomoże rodziców chorej dziewczynki w zbieraniu pieniędzy na specjalistyczny wózek inwalidzki. Cel jest szczytny. Spróbowałam dowiedzieć się czegoś więcej o plastikowych zakrętkach i ich recyklingu.



Odkrycie 1
Plastiki w handlu są boleśnie tanie! 1kg mieszczący ok. 500-600 zakrętek kosztuje 70-80 gr.   Trzeba się zatem sporo napracować, aby jakąś większą kwotę z nich pochodzącą zgromadzić. Ale gdy zbierają wszystkie przedszkolaki (oraz uczniowie), w wielu przedszkolach (szkołach), w całej Polsce...
Nasze zakrętki zbierane przez lipiec i kawałek sierpnia z niemałym wkładem Babci Jasi ważyły 40 dkg (przy okazji zrobiłam Hani szkolenie użytkowania wagi kuchennej)

Odkrycie 2
Próbowaliście kiedyś zgnieść nogą zakęconą butelkę plastikową? Nie? Jest to bardzo trudne - butelka taka bez trudu znosi ciężar ciała Hani (ok. 20 kg), mamy, a nawet taty z Hanią oraz taty skaczącego intensywnie po butelce (spędziliśmy ciekawe chwile próbując zakręconą butelkę zgnieść - nic z tego!)
Zakręcone butelki plastikowe utrudniają recykling plastiku - konieczne jest wyłuskanie ich z całej masy przeznaczonej do przetworzenia i odkręcenie. Gdy zakrętki brak - ten problem nie istnieje.

Odkrycie 3
Zbieranie zakrętek wciąga. Z czasem zaczęłyśmy czyhać na prawie puste butelki, a nawet na siłę przyspieszać ich opróżnianie! Dorzucałyśmy opakowania z jajek-niespodzianek, nici dentystycznych czy tik-taków. W ciągu lipca (i kawałka sierpnia) zgromadziliśmy w sumie 118 zakrętek (a jeszcze czekają u drugich Dziadków!). Zabawiałyśmy się w ich liczenie (układanie dziesiątkami), układanie od najmniejszej do największej i segregacje różnego rodzaju (u nas przoduje kolor granatowy, najwięcej mamy zakrętek z mleka i wyrobów mlecznych).

Odkrycie 4
Plastik plastikowi nierówny. Firmy recyklingowe najchętniej zbierają zakrętki zrobione z plastiku typu PET i HDPE, ale jak je odróżnić od innych? Zapytałam przez Internet kilka mądrych osób. Zalecono nam wykąpanie zakrętek w wodzie i w oleju słonecznikowym:) Ochoczo wrzuciliśmy zakrętki do wiadra z wodą. Okazało się, że wszystkie pływały prócz jednej. Aha - ta jedna jedyna była zapewne zrobiona z PET!!! (więcej o tym w Przyrodzie na 6). Wszystkie zakrętki wrzucone do oleju (mieliśmy rzepakowy...) poszły na dno, więc to rozróżnianie się nie powiodło, może z winy oleju.



Idąc dalej tym tropem zrobiłyśmy przegląd wszystkich plastikowych opakowań w babcinym domu. Efekty oględzin Hania zapisała w tabelce (przy okazji przećwiczyłyśmy znajomość literek:):

1 serduszko = 1 opakowanie plastikowe (w rubryce "Inne" widnieją jeszcze dodatkowe zapisy poczynione spontanicznie)
Jak się okazało często pojawiały się też tworzywa LDPE oraz PS, których nie uwzględniłyśmy w tabeli, bo byłam zbyt mało przewidująca.

Odkrycie 5
 Z plastikowych zakrętek można stworzyć mnóstwo ciekawych rzeczy oraz używać ich w zabawie. Hania i Jurek używali ich głównie w piaskownicy.



Co jeszcze można zrobić z zakrętkami?
Zajrzyjcie do Bajdocji, a także do Bajdocji oraz Bajdocji i jeszcze raz Bajdocji. I do Bajdocji. I Bajdocja raz jeszcze.

A na deser wyzwanie (dla Bajdocji oczywiście, ale też dla wszystkich, którzy coś mogą o tym rzec): Co można zrobić z kulek po dezodorantach kulkowych? I czy w ogóle można coś z nich zrobić:) W recyklingu zapewne nie są łatwe, bo w środku jest powietrze, trzeba by je zgnieść....

Serdecznie dziękuję Pani dr Małgorzacie Zaitz z Wydziału Chemii UJ, Panu Piotrowi Zwolińskiemu liderowi Niezależnej Grupy Popularyzatorów Nauki EKSPERYMENTATORZY oraz Panu Maciejowi Gajosowi (www.zakretki.info), którzy cierpliwie udzielali mi wyczerpujących wyjaśnień na temat plastików, ich segregacji i recyklingu. Dzięki ich pomocy zamieściłam też post "zakrętkowy" na moim drugim blogu dla szkół podstawowych Przyroda na 6. Zapraszam!!!