środa, 26 lutego 2020

Zupa śniadaniowa

Poznaliśmy ją w czasie ferii w Gruszkowie. Zatem jeśli chcecie poznać oryginał - musicie tam się udać, a tu podam przepis na podróbkę. Każdy ją sobie niech zmontuje ze swoim własnym akcentem, bo wariantów może być doprawdy wiele, a jest ona świetna na naszą wiosenno-listopadową zimę.



Na 1 litr wody bierzemy łyżkę kaszy jaglanej (lub płatków jaglanych) i 1 łyżkę płatków owsianych. Moczymy je przez noc, podobnie, jak pestki dyni i słonecznika oraz suszone owoce, jakie macie (np. morele, rodzynki, żurawiny, śliwki, gruszki, jabłka). namoczone płatki, owoce i pestki gotujemy dodając kurkumę, cynamon cejloński, mielone goździki, czy nawet tartą gałkę muszkatołową. Dodałam też otręby, a w oryginale jest jeszcze siemię lniane. W trakcie gotowania dorzucamy rozdrobnione jabłka, a pod koniec zamrożone owoce, np. u nas winogrona, ale któż nam zabroni zaszaleć z garścią mrożonych malin czy truskawek? Na sam koniec wrzucamy coś surowego - u nas banan.  Na wydaniu, gdy jeszcze gorące dołożyłam masło.
Zupa ta może być sycąca bardziej lub mniej, zależnie od ilości dodanych składników. U nas bardzo gęstniała, więc ciągle dodawałam wody, ale Wy możecie sobie zrobić taką konsystencję, jaką lubicie.



Do tego bywa u nas świeży chleb z miodem. Całość jest pyszna, rozgrzewająca, przeciwzapalna.

Grypo precz! Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz