niedziela, 6 listopada 2011

Na jagody w listopadzie

Tegoroczny początek listopada rozpieszcza nas piękną pogodą. W okresie jesienno-zimowym, gdy pojawi się za oknem słońce należy rzucić wszystkie pilne czynności typu sprzątanie, robienie obiadu, odrabianie lekcji czy siedzenie przed komputerem i wyjść z domu, pozwolić Słońcu poświecić na twarz. Co prawda nie jest to ten kąt padania promieni słonecznych, który wytworzy w skórze witaminę D (lekarz kazał nam zastępczo pijać tran), jednak wpływa bardzo dobrze na samopoczucie.

Na co zwróciłyśmy uwagę na naszych listopadowych spacerach:

- na dzikiej róży owoce są już zmrożone przez przymrozki - miękkie, a po zerwaniu z krzaka można z nich wycisnąć, jak krem z tubki, czerwony miąższ, słodko-kwaśny, smaczny i bogaty w witaminę C. Warto spróbować prosto z krzaka, my bardzo lubimy


- na krzewach śnieguliczki nadal wiszą owoce - białe kuleczki, które dźwięcznie trzaskają pod stopami po nadepnięciu. Do jedzenia się nie nadają, są trujące, mogą podrażnić skórę



- czarne owoce ligustru są lepiej widoczne, gdy opadły liście. Dla ludzi są również trujące, choć wyczytałam, że ptaki jednak je podjadają.



- owoce jarząbów są też jadalne dopiero po przemrożeniu. Spróbowałyśmy: szwedzki jest lepszy od pospolitego (czyli od jarzębiny)

Jarząb szwedzki

Jarząb pospolity (jarzębina)
- ognik szkarłatny będzie niedługo jedyną kolorową plamą w szarości listopada. Coś mi mówiło, żeby jednak nie próbować...


- cis jest również rośliną trującą - prawie w całości, gdyż czerwona osnówka nasienia jest pozbawiona trującej taksacyny. Przydaje się ptakom zimową porą.

- jeśli Szanowni Czytelnicy mają w okolicy śliwę tarninę - też już powinna być zmrożona i łatwiejsza w degustacji niż przed przymrozkami. Dziecko jednak niech popróbuje jej ostrożnie. My, mieszczuchy jeszcze na tarninę tej jesieni nie trafiłyśmy.

Z innych obserwacji:
Zleciały już do nas syberyjskie gawrony. Są płochliwe i podejrzliwe, nie pozwalają sobie zrobić zdjęcia z przyzwoitej odległości. Zupełnie inaczej niż nasze gołębie, które gdyby tylko mogły wpakowałyby się nam do kieszeni.

Gawron
Nadchodzi okazja, aby poobserwować spore gatunki z rzędu wróblowych: gawrona, wronę siwą (czasem również wronę czarną), srokę, kawkę. Zauważyłam, że są nader często mylone. Możliwe, że spotkacie też kruka (na obrzeżach dużego miasta, w centrum raczej nie). Wszystkie te ptaki, będą dobrze widoczne na tle śniegu i pożółkłych traw. Warto przejrzeć z dzieckiem atlas ptaków. My mamy taki - bardzo dobry, chociaż ciężki:

PTAKI EUROPY i obszaru śródziemnomorskiego - Lars Jonsson

2 komentarze:

  1. Ciężki kaliber!! Ja oglądam z dziećmi "Jaki to ptak" Barthela. Wydaje mi się dużo bardziej atrakcyjne pod względem wizualnym, a i łatwiej zapakować do torebki, bo nie urywa ramienia ;)

    Ps. Moja sąsiadka słysząc w parku sierpówki, mówiła dziecku że to sowy.. :/

    pozdrawiam, mill :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej książki nie znam. Wystarczyłyby zapewne "Ptaki Polski" wydane przystępnie - ze zdjęciami. Ale na razie mamy tę. Raczej nie nosimy jej ze sobą - oglądamy w domu.
    Ja raczej często spotykam się ze stwierdzeniem, że gawron to kruk albo wrona...

    OdpowiedzUsuń